literature

[APH] Teoretycznie Cos Smiesznego

Deviation Actions

Tuskaffka's avatar
By
Published:
1.6K Views

Literature Text

Gatunek: Teoretycznie kabaret, ale zapewne wyszedł z tego rzadki kisiel.
Czas akcji: Jakby teraz. Znaczy no wiecie, jak się Putin do Ukrainy dobiera nu.
Postacie: Polska, Rosja, Ukraina, Litwa
Paringi: ---

OSTRZEŻENIE! W OPOWIADANIU ZNAJDUJĄ SIĘ: Polska mówiący "totalnie" i "generalnie", bezsensowna przemoc,
włażenie przez okna, niezbyt mądre dialogi, błędy, autorka starająca się, żeby wyszło śmiesznie, dziwne zakończenie.


- Zaiwaniaj* mi stąd, ruska mendo! - wrzasnął Feliks, po czym wziął zamach i trzasnął Rosję w łeb dopiero co nadgryzionym jabłkiem. Ten na chwilę stracił równowagę, zamachał rękoma, ale utrzymał się w pozycji pionowej, zaczynając masować obolałe czoło - Nie mam zamiaru stawać się z Tobą jednością, kretynie!
- To nie było miłe, Polsza - stwierdził Ivan, choć ton miał jak zwykle pogodny. Taki optymista. Z lekkim zaburzeniem psychicznym.
- Miłe nie jest to, że wpierdzielasz mi się do domu i usiłujesz mnie porwać, a potem udajesz, ze totalnie nic się nie stało! - wrzasnął Feliks, sięgając po pierwszy przedmiot, który znalazł na szafce koło drzwi wejściowych - koszyk z klamerkami.
- A ty zrzuciłeś mnie ze schodów - bąknął Rusek.
- A ty... a ty jesteś pod wpływem... i... i zmuszasz niewinne kraje do zamieszkania w twoim domu!
- Przecież ja zawsze jestem pod wpływem - zauważył.
- NO WŁAŚNIE!
Koszyk przeciął powietrze i prasnął Rosję prosto w głowę, przy okazji rozsiewając w powietrzu - a potem na podłodze - falę kolorowych klamerek.
Polak trzasnął drzwiami, zamknął je na klucz i wybył do kuchni.
- Generalnie, to teraz ja muszę się napić.
Właściwie nic mu to nie pomoże, ale każda okazja do uraczenia się procentami była dla Felka dobra. Znaczy, zazwyczaj. Bo teraz zdecydowanie nie była dobra, zważywszy na fakt, że pod jego oknem stał były Związek Radziecki (ze sporym guzem na czole, co Polak zauważył z pewnym zadowoleniem), który uporczywie walił mu w szybę.
- Wpuść mnie, Polsza - zawołał, najwyraźniej podniecony widokiem "Wyborowej".
 - Totalnie stąd spadaj, albo Warszawa stanie się twoją stolicą!
Feliks miał ochotę wyjść na dwór, obezwładnić Ruska patelnią a potem zakneblować go i uwięzić w piwnicy, żeby go zeżarły pająki, ale wolał nie ryzykować ewentualnej ucieczki swojego być-może-kuzyna, co pewnie skończyłoby się dość tragicznie. Dla niego, oczywiście.
Westchnął zrezygnowany i udał się do łazienki. Jakież było zdziwienie, gdy po otworzeniu drzwi zobaczył w środku blond postać. Wrzasnął (jak baba no, jak baba), sięgnął po miotłę i zaczął nią okładać intruza.
- Zboczeniec w mojej łazience! Liciu drogi, ratuj mnie!
Dopiero po dłuższej chwili zorientował się, żę oto przed nim stoi Ukraina. Przestał ją więc bić i bliski ataku serca oparł się o ścianę.
- Feliks, co ci odwaliło? - krzyknęła Ukrainka, machając rękoma.
- Mnie? MNIE? To totalnie ty nie jesteś u siebie! I generalnie to jak ty tu wlazłaś?!
- Przez okno - odpowiedziała tamta, mimo bólu (możecie wierzyć lub nie, ale jeśli ktoś przez kilkadziesiąt sekund okłada cię miotłą, to jednak nie czujesz się zbyt fajnie) uśmiechając się od ucha do ucha, najwyraźniej z siebie dumna.
Feliks zastanowił się chwilę a potem obleciał cały dom z góry do dołu, zamykając wszystkie okna (żeby przypadkiem Ivan nie wpadł na pomysł dostania się do środka w taki właśnie sposób) i wrócił do swojego gościa.
- No to czego chcesz?
Ah, ta Felkowa gościnność.
- No bo braciszek Rosja mnie okupuje - ponownie posmutniała i zrobiła wielkie, szczenięce oczy. Wprawdzie nie robiły tak niesamowitego wrażenia jak jej piersi, ale jak się uważniej przyjrzeć i oderwać wzrok od biustu, to można je było jednak zauważyć.
- I przylazłaś do mnie?
- Ano.
- Bo jestem najbliżej?
- Ano.
- A nie możesz iść na przykład do Białorusi?
- Ano nie.
- A czemu?
- Bo ona bierze jego stronę.
- Dobra, możesz zostać, przynajmniej na jakiś czas.
- Ach, dziękuję Polsko dziękuję!
I przytuliła Feliksa tak mocno, że ten przez chwilę miał wrażenie, że płuca wyjdą mu przez pachy.
- Generalnie to i tak mi to potem wszyscy zapomną - zaczął po chwili, typowym polskim zwyczajem musząc sobie przynajmniej raz dziennie na coś ponarzekać  - Ja uratowałem całą Europę, pół świata właściwie, a teraz co? Totalnie nikt tego nie pamięta! Nikt mnie już nie szanuje! A przecież nie tak dawno temu byłem istną potęgą, Prusaka pokonałem, Moskwę zdobyłem, miałem husarię, najsłynniejszą armię. Generalnie to jestem taki zafelisty, że trzy rozbiory przeżyłem, dwie wojny światowe i mnóstwo innych, a teraz to nawet i Tuska przetrzymam, ale nie, bo w Polsce dziurawe drogi, bo w Polsce kradną, bo w Polsce to sami alkoholicy, bo dziura budżetowa, bo długi, bo służba zdrowia, bo to, bo tamto.
Ukraina przestała słuchać gdzieś w połowie.
A Polska kontynuował swój monolog, dopóki nie usłyszał  pukania do drzwi. Westchnął, chwycił w ręce pamiętną skrzynkę z narzędziami stojącą koło szafy, spodziewając się nikogo innego, jak Ivana, otworzył i z całej siły trzasnął nią postać, która ukazała się jego oczom. Potem, niczym zawodowy nindża, skoczył na nieproszonego gościa, przywalił mu z pięści z twarz, kopnął go w brzuch, podniósł za ubranie do góry...
Zaraz, jedną chwilkę.
Rusek jest za ciężki, żeby go tak po prostu podnieść.
Kilka sekund zastanowienia.
- LIICIAA!
Toris zapamiętał ten dzień na bardzo długo...

*Kurna, jaka gra słowna! Ivan = Iwan = zaIWANiaj. Nie? NIE? Wiem, jestem mistrzem, możecie bić mi pokłony. xp
© 2014 - 2024 Tuskaffka
Comments16
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
NightSamurai's avatar
Rozwaliło mnie to XD